Rządowa Megabaza – krok w dobrą stronę?

Rządowa Megabaza – krok w dobrą stronę?

Plany Rządu dotyczące utworzenia Megabazy danych o obywatelach spotkały się z głębokim sceptycyzmem. To dobrze. Czy nie jest to jednak krok w dobrą stronę? Co zrobić, żeby takim był? O tym w dzisiejszym artykule. Zapraszam od razu do subskrypcji oraz obserwowania na LinkedIn;-). Poprzedni materiał dotyczył cięższych tematów (wojna). Dziś więc nieco odsapniemy. Zatem kubek z naszym caffe latte w dłoń – i ruszamy!

Rządowa Megabaza – Wątpliwości

Dla tych, którzy nie wiedzą dokładnie o jaką “Megabazę” chodzi – odsyłam do artykułu w którym to wyjaśniałem. W skrócie jednak: Rząd planuje połączyć wiele z dostępnych już rejestrów gromadzących dane o obywatelach (np. GUS, dane medyczne itd.). W efekcie powstałaby Megabaza, która zawierałaby ogromną ilość danych o każdym z nas. Warto nadmienić, że – w teorii – baza ta służyłaby jedynie do dokonywania analiz, a dane byłyby pseudonimizowane.

No właśnie – w teorii. Problem polega jednak na tym, że wokół Megabazy powstało dość dużo niejasności. Od razu też zgromadziło się jeszcze więcej głosów sprzeciwu wobec powstania takiego rejestru. Chodziło o kilka kluczowych problemów:

  1. Megabaza ma powstać na drodze zwykłego rozporządzenia. Mowa tu także o informacjach chronionych tajemnicą – lekarską czy statystyczną.
  2. Co prawda cele mają być stricte analityczne, jednak są one określone na tyle ogólnie, że istnieje tu pole do nadużyć.
  3. Dane w przeprowadzonych analizach mają być pseudonimizowane. To jest zaś proces odwracalny (np. szyfrowanie symetryczne z kluczem tajnym). Jeśli będę miał klucz – dojdę do tego kto, gdzie, jak i z kim.
  4. Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon mówi:

    “Przy tak dużym zakresie danych, dostrzegam kolosalny potencjał do nadużyć. Nie ma żadnych gwarancji, że baza ta nie zostanie wykorzystana do celów stricte politycznych, wręcz do inżynierii politycznej”

Czy taki diabeł straszny?

Postarajmy się wygasić na chwilę emocje związane ze słowem “inwigilacja”. Zastanówmy się na chłodno, czy faktycznie pomysł jest tak straszny jak mówią o nim krytycy. Swoją drogą – warto też zwrócić uwagę kim są owi krytycy. To m.in. przytaczana wyżej w cytacie Fundacja Panoptykon. Jest to organizacja aktywnie lobbująca za skrajnym ograniczaniem możliwości polskich służb specjalnych. Opowiada się za daleko idącym ograniczaniem Państwa w dostępie do jakichkolwiek informacji dotyczących obywateli. Warto więc mieć na uwadze, że nie jest to głos wyważony. Spróbujmy jednak spojrzeć na argumenty, które opowiadają się po stronie budowania tego typu systemów.

Przede wszystkim – wbrew klikbajtowym tytułom, ciężko mówić tu o “orwellu” czy o “kolejnym poziomie inwigilacji”. Nie dajemy państwu dostępu do żadnych nowych danych. Dajemy jedynie możliwość, aby dane te były w sposób wygodny i skuteczny zintegrowane. Sytuacja w której przekazujemy jakiejś organizacji różne dane i boimy się, że będzie miała do nich odpowiedni dostęp przypomina domaganie się, aby organizacja ta działała w sposób niewydolny. Jeśli zgodziliśmy sie już, że któreś z informacji o nas samych mają trafiać do państwowych rejestrów – to one już tam są. Nie starajmy się znaleźć sposobów, aby nie mogły być one użyte. Prędzej domagajmy się ograniczenia w zbieraniu (jeśli ma to sens).

Co możemy zyskać, stawiając na Big Data w administracji publicznej?

Kolejna sprawa – nieco bardziej ogólna. Gromadzenie dużych danych zgodnie z najlepszymi branżowymi przykładami może dać nam ogromne atuty. W tym konkretnym przypadku mówimy o możliwościach analitycznych. Jednym z przykładów (choć w nieco innej dziedzinie) może być wykrywanie podejrzanych firm, które warto skontrolować. Nie tylko pozwoliłoby to zawczasu zlokalizować oszustów. Być może znacznie ważniejszą zaletą byłoby to, że bardzo mocno ograniczylibyśmy liczbę kontroli w firmach, które są uczciwe.

Inny przykład opisywałem w tym artykule. Przy odpowiednich danych będziemy w stanie bardzo dokładnie obliczać inflację. Nie tylko ogólnokrajową. Także regionalną, a nawet… osobistą, dla każdego.z osobna. To byłby ruch, który dałby niewyobrażalne wcześniej możliwości kształtowania polityki gospodarczej rządu. Czasy mamy takie, że wszystko zmienia się w tempie błyskawicy. Nie możemy nie myśleć o stworzeniu narzędzi reagowania na te zmiany. Narzędzia te muszą dysponować (bardzo dużymi) danymi i opierać się na nich.

Stawiając na Big Data możemy znacznie lepiej zrozumieć społeczeństwo. Możemy usprawnić naszą administrację – tyczy się to także szeroko pojętej “cyfryzacji”. Wszyscy widzimy to na przykładzie e-recept. Pamiętajmy, że cyfryzacja musi wiązać się z gromadzeniem tych danych, a następnie zarządzaniem nimi. Albo będziemy uciekać od tego, albo możemy zabrać się do sprawy “na serio”.

Budowanie kompetencji Big Data w administracji może przynieść także gigantyczne przewagi w obszarze służb specjalnych – wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Widzimy za naszą wschodnią granicą jak tego typu możliwości sprawdzają się w przypadku wojny. Nas szczególnie powinny tego typu tematy interesować. Nie możemy chować głowy w piasek i zachowywać się, jakbyśmy byli Szwajcarią czy Niderlandami.

Czy naprawdę jest tak kolorowo?

Powyżej przytoczyłem kilka słów wsparcia wobec tego typu projektów. Niestety, trzeba też jasno powiedzieć, że wiążą się one z wieloma wątpliwościami. Są to między innymi właśnie wymienione powyżej nadużycia ze strony władz. Te niejednokrotnie pokazały, że służby specjalne mogą być wykorzystywane bardzo instrumentalnie, w interesie partyjnym. I to niezależnie od barw partyjnych.

Aby zmniejszyć tego typu spekulacje i obawy, władza powinna zacząć kierować się najwyższymi standardami i możliwie wysoką przejrzystością. Tam gdzie to możliwe – trzeba wskazać jak dokładnie odbywać się będzie zbieranie i analiza danych. Tam, gdzie tego typu operacje powinny pozostać za kurtyną, warto wyjaśnić obywatelom dlaczego konkretnie tak powinno być.

Z całą pewnością za takimi zmianami musi iść najlepsza możliwa komunikacja. Nie propaganda, ale zrozumiała komunikacja, po brzegi wypełniona szacunkiem do obywatela i jego inteligencji oraz potrzeby prywatności. Niestety, dzisiaj bardzo często jest dokładnie odwrotnie. Na potrzeby zbudowania nowoczesnej, opartej o dane administracji, warto rozmawiać i edukować także opozycję, zapraszać ekspertów. To musi wyjść poza nasze plemienne walki.

Inną sprawą jest bezpieczeństwo. Dane zgromadzone w jednym miejscu łatwiej jest wykraść. Oczywiście skorumpowany i zepsuty agent kontrwywiadu dojdzie do dowolnych danych niezależnie od tego gdzie są przechowywane. Warto jednak – idąc w stronę cyfryzacji i “ubigdatowienia” naszej administracji – położyć nacisk na trzymanie się najwyższych standardów bezpieczeństwa i zdobycie najlepszych fachowców. Lub współprace z nimi. Pamiętajmy, że drogą do lepszej administracji może (i moim zdaniem powinna) być współpraca z sektorem prywatnym.

Podsumowanie – rachunek zysków i strat

Słowem kończącym chciałbym powiedzieć o jednej rzeczy. Żyjemy w epoce, która jest naznaczona przez dwie rzeczy: dane oraz brak prywatności. Nie możemy od tego uciekać. Możemy co najwyżej wykorzystać to gdzie jesteśmy do zbudowania swojej przewagi.

Czy lepiej jest, gdy zachowujemy prywatność? Oczywiście. A czy lepiej jest mieć państwo, które jest w stanie sprawnie reagować na zmieniające się warunki i które zapewnia nam wysoką jakość usług? Także oczywiście.

Nie musimy wybierać. Możemy szukać rozwiązania, które jest “pomiędzy”. Z góry decydując się, że spora część naszej prywatności ucieknie. Bez hipokryzji przyznając także, że sami oddajemy ją w ręce wielkich korporacji. Kiedy umówimy się, że częściowo oddamy ją także w ręce państwa – oczekując w zamian efektów – możemy wyjść przed peleton. Jesteśmy w stanie, musimy tylko zbudować odpowiednie kompetencje i zachować spokój oraz wzajemną życzliwość, gdy budujemy wspólne miejsce do życia.

Zapraszam na nasz profil LinkedIn oraz do newslettera;-).

UWAGA! Już niedługo ukaże się pierwszy polski ebook o Big Data. Całkowicie za darmo dla subskrybentów bloga RDF. Zapisując się na newsletter TERAZ – masz niepowtarzalną okazję dostawać kolejne wersje książki i zgłaszać swoje poprawki, a nawet stać się jednym z autorów. Więcej tutaj.

 

Loading
Rząd planuje zbudowanie mega-bazy danych o obywatelach. Jakie mogą być skutki i… jak to zrobić?

Rząd planuje zbudowanie mega-bazy danych o obywatelach. Jakie mogą być skutki i… jak to zrobić?

“Zwykłym rozporządzeniem planuje się w Polsce utworzenie gigantycznej bazy danych, łączącej informacje z prawie wszystkich możliwych rejestrów” pisze “Dziennik Gazeta Prawna”. Tytuł: “Orwell po polsku. Rząd pracuje nad megabazą. >>Potencjał do nadużyć<<“. W tym artykule opiszę jak taka “Megabaza” miałaby być zbudowana. W kolejnych – czy to dobry pomysł oraz… jak można by taki system zbudować. Zapraszam!

Czym miałaby być “megabaza”?

Żyjemy w świecie gospodarki cyfrowej. Nie tylko firmy, ale i administracja państwowa zbierają od nas dane. Te są bardziej lub mniej wrażliwe. W formie elektronicznej państwo ma więc dostęp do numeru dowodu osobistego, danych medycznych, informacji  związanych ze stanem cywilnym i wielu, wielu innych. W tym momencie jednak istnieje ogromna liczba “małych” baz danych. Każda z nich odpowiada za inne informacje o nas i podlega innym jednostkom (np. jedne ministerstwu finansów, inne zdrowia itd.).

Rodzi to wiele problemów ze sprawnością funkcjonowania państwa oraz możliwościami wykorzystania danych, które ono posiada. Możemy intuicyjnie denerwować się, że w wielu miejscach podajemy te same dane, albo że jedna instytucja nie może funkcjonować sprawnie i skutecznie tylko dlatego, że nie ma dostępu do danych zgromadzonych przez inną. Trochę tak, jakby w małej firmie pomagającej w poprawie zdrowia rehabilitanci od kręgosłupa nie mieli dostępu do danych pacjentów od działu dietetyków.

Częściowo tego typu problemy ma zmienić planowana Megabaza (powinniśmy ująć w cudzysłów, ale nazwijmy już ją tak na potrzeby artykułu). Będzie ona spajać informacje z bardzo wielu państwowych miejsc w ramach jednego ogromnego centrum danych.

Czym NIE BĘDZIE Megabaza?

Warto jednak podkreślić, że planowana Megabaza nie będzie tym, o czym możemy w pierwszym momencie pomyśleć. Nie będzie miejscem szybkiego dostępu do połączonych danych każdego z nas. Możemy sobie wyobrazić sytuację, w której urzędnik ministerstwa finansów z ciekawości sprawdzi nie tylko dane firmy, w której będzie przeprowadzał kontrolę, ale i wyznanie, dane dotyczące dzieci i żony Prezesa owej firmy. Tego nie będzie.

Oto dlaczego. Megabaza nie będzie służyła do szybkiego przeglądania naszych danych. Będzie to raczej miejsce zbiorczego przechowywania informacji w celach analiz. Jak pisze portal DGP:

“Założenie jest takie, że dany podmiot publiczny zgłasza potrzebę przeprowadzenia konkretnych analiz. Minister cyfryzacji występuje do administratorów odpowiednich rejestrów, a ci przekazują mu dane po pseudonimizacji. W teorii po przeprowadzeniu analiz mają być one wykasowane. “

Czym różni się pseudonimizacja od anonimizacji?

 

Pada powyżej pojęcie “pseudonimizacji”. Podobnie brzmiąca jest również “anonimizacja”. Czym różnią się od siebie i dlaczego to istotne w tym kontekście? Sprawa jest bardzo prosta:

  • Anonimizacja to proces “ukrycia” danych w taki sposób, żeby nie dało się ich w żaden sposób poznać, ani do nich wrócić. Można anonimizować dane nie tylko przy pomocy nowoczesnych technik i technologii. “Analogowym” sposobem anonimizacji może być na przykład zakreślenie czarnym markerem nazwiska (a potem wykonanie kserokopii, aby zlikwidować prześwitywanie). Jeśli mówimy o cyfrowym zapisie, można usunąć konkretne dane, wylosować dowolny ciąg znaków lub – jeśli musimy zachować możliwość odwołania się do tych samych rekordów, można wykorzystać funkcję skrótu w określony sposób.
  • Pseudonimizacja – proces, który ma na celu to samo co anonimizacja, czyli ukrycie konkretnych danych (np. PESEL). Różni się jednak tą zasadniczą rzeczą, że pseudonimizację można odwrócić. Najbardziej popularnym sposobem jest po prostu szyfrowanie danych z kluczem tajnym (np. szyfrem AES). Dzięki temu, mając klucz, zawsze możemy dane odszyfrować.

Jedną z rzeczy które można spotkać szeroko w Internecie jest wymienienie funkcji skrótu jako metody pseudonimizacji. Być może się mylę (jeśli tak – nawróć mnie w komentarzu!), ale nie mogę się z tym zgodzić. Funkcje skrótu dążą do tego żeby nie dało się na podstawie konkretnego skrótu dotrzeć do pierwotnej wiadomości. Spełniają więc wymogi anonimizacji, nie pseudonimizacji. Oczywiście temat nie jest jednoznaczny i są określone warunki w których można by “odgadnąć” zahashowane wartości, ale sam mechanizm moim zdaniem jest anonimizacyjny.

W naszej Megabazie wyniki analiz mają być pseudonimizowane i w takiej formie wysyłane do zlecających analizę. To właśnie wzbudza pewne obawy ekspertów oraz aktywistów działających na rzecz przejrzystości działań władzy.

“Na dodatek nie wiem, jak wyglądać ma pseudonimizacja danych, która jest przecież procesem odwracalnym. Jeśli dane mają służyć do celów analitycznych, to oczywiste jest dla mnie, że powinny przechodzić proces pełnej anonimizacji “

Powyższy cytat pochodzi z wypowiedzi Wojciecha Klickiego z Fundacji Panoptykon. Tutaj wyjątkowo muszę się zgodzić. Chociaż fundacja Panoptykon jest organizacją kontrowersyjną, działającą wielokrotnie w sposób, który uważam za co najmniej niewłaściwy, w tym przypadku obawy są uzasadnione. Być może pseudonimizacja ma sens. Jeśli jednak tak jest, władze powinny dołożyć starań, aby to uzasadnić.

Z jakich źródeł będzie czerpać Megabaza?

Napisaliśmy już trochę na temat tego czym będzie a czym nie będzie Megabaza. Z jakich jednak dokładnie źródeł będzie korzystać? Poniżej lista instytucji:

  1. Rejestr PESEL
  2. Krajowa Ewidencja Podatników
  3. Rejestr Stanu Cywilnego
  4. Rejestr Dowodów Osobistych
  5. Rejestr Ministra Właściwego do Spraw Pracy
  6. Rejestr ZUS i KRUS
  7. Rejestry dotyczące świadczeń rodzinnych czy osób uprawnionych do alimentów
  8. Rejestry GUS
  9. Rejestry NFZ
  10. System informacji o ochronie zdrowia
  11. Rejestry oświatowe

Podsumowanie

Słowem podsumowania: Rząd planuje zbudowanie wielkiej Megabazy, która będzie spajać wiele zbiorów dostępnych dla administracji. Warto podkreślić jednak, że nie będzie to baza, do której każdy urzędnik będzie miał szybki, swobodny dostęp. Będzie to repozytorium, które ma usprawnić państwową analitykę.

W tym artykule przyjrzeliśmy się pobieżnie temu czym ma być rządowa Megabaza i z jakich źródeł ma się składać. W kolejnym artykule opiszę obawy oraz szanse, które dałoby zbudowanie tego typu systemu. Na samym końcu – rozrysuję jak można takie repozytorium skonstruować.

Ciekawy? Ciekawa? Zapraszam na profil LinkedIn oraz do newslettera;-).

UWAGA! Już niedługo ukaże się pierwszy polski ebook o Big Data. Całkowicie za darmo dla subskrybentów bloga RDF. Zapisując się na newsletter TERAZ – masz niepowtarzalną okazję dostawać kolejne wersje książki i zgłaszać swoje poprawki, a nawet stać się jednym z autorów. Więcej tutaj.

 

Loading